niedziela, 10 kwietnia 2011

Inteligencja kwiatów



Zdarzają się kwiaty i rośliny niezręczne i niefortunne i te jednak nie są pozbawione w zupełności rozsądku i sprytu, wszystkie zaś zmierzają do spełnienia swojego zadania, wszystkie pałają bohaterską żądzą ogarnięcia całej powierzchni globu, mnożąc do nieskończoności te formy bytu, których są przedstawicielami. Z racji praw natury wiążących je nierozerwalnie z ziemią, z powodu swojej nieruchomności mają rośliny do zwalczenia nierównie więcej trudności w rozmnażaniu się niż zwierzęta. Toteż zazwyczaj uciekają się do sztuczek, podstępów i forteli, a nawet do wynalazków mechanicznych, które uprzedzają niejednokrotnie wynalazczość ludzką i każą przypuszczać znajomość balistyki, awiacji oraz trafną obserwację zwyczajów i budowy organicznej owadów.

Inteligencja kwiatów, Maurycy Maeterlinck

wtorek, 24 listopada 2009

Zdjęcie Elizy i dlaczego rodzina żydowska została pokochana przez Jadwigę jędzę


A oto Eliza...



Z rodziną żydowską w "Jędzy" pojawiają się świetne opisy jak powoli Jadwiga przekonuje się do rodziny krawca, który jest jej konkurencją, do jego brudnej, wysiadującej na ulicy, krzykliwej żony, chmary jeszcze bardziej rozwrzeszczanych dzieci i ogólnego nieładu jaki się wokół nich unosił.

Jędza

Eliza Orzeszkowa na większości zdjęć wygląda jak nobliwa, starsza pani. Taka, której się trochę boimy. Ona wydaje się ostoją wszelkich pewności albo konserwatyzmów. Kiedy wchodzi do tramwaju, my wiemy, że musimy wstać. Na dodatek przypomina nam się cała lista rzeczy, które mogłyby być w tym momencie nie tak: pogniecione ubranie, brudne buty, brak przygotowania na zajęcia, na które właśnie jedziemy, kiepy przy łóżku...itd.

Trudno, patrząc na nią, wyobrażać sobie, że mogłaby czegoś nie wiedzieć, że mogłaby się do tego przyznać. Zmora z "Nad Niemnem".

I w "Jędzy" taki ton wszystkowiedzący wychodzi także. Eliza wie jak jej bohaterka powinna postąpić i czuję, że ją lubi i tłumaczy jej wybory. To nie jest tak, że dziewczyna jest arogancka i źle wychowana. Wprost przeciwnie - ona właśnie chce być w stosunku do wszystkich fair i w swoich dobrych zamiarach, asertywności powoduje kolejne nieporozumienia. Biedna młoda krawcowa utrzymuje matkę, która złośliwie komentuje każdy krok dziewczyny, użalając się nad swoim losem, matki opuszczonej przez dwóch ukochanych synów. Jadwiga - pracoholiczka, psychicznie zawłaszczona reaguje jak automat, koncentrując się na najbardziej podstawowych czynnościach. To, co jest niesamowite w tej książce, to obsesja autorki/bohaterki na punkcie czystości.
Postacie dobre, godne szacunku opisywane są zazwyczaj jako czyste, zadbane. Czarne charaktery zazwyczaj charakteryzują się nie utrzymywaniem higieny. Ciekawie przebiega znajomość Jadwigi z mieszkającą po sąsiedzku rodziną żydowską.

"Od paru już lat, parę razy na tydzień słyszy ona hałaśliwe i grubiańskie kłótnie szewca i jego żony, a potem znowu wysłuchiwać musi płaczliwych, piskliwych, nieskończenie długich wyrzekań i lamentów tej ostatniej, a dotąd jeszcze oswoić się nie może z widokiem mizernego, niskiego, brudnego życia tych ludzi. Jest w niej coś, jakiś instynkt porządku, jakieś zamiłowanie fizycznej zarówno jak moralnej czystości, które widoki takie czyni jej nieznośnymi".

W pewnym momencie relacje bohaterki z żoną krawca zaczynają się zacieśniać i widzi jak pod brudną dosłownie powłoką kryje się czyste serce :)

Jadwiga podobnie opisuje przestrzeń, w której mieszka z matką. Swój stosunek do niej wyrażając także w braku umiejętności utrzymywania jej w czystości.

"Do kuchni poszła, Jadwiga zaś obejrzała się po pokoju. Prawie wcale nie był on dziś wymiatanym. Ze środka podłogi tylko zniknęły szmatki różnych materii, ale pod ścianami bielały szlaki pyłu, który też okrywał szafy i komody. Poskoczyła, płóciennym fartuchem od szyi do stóp suknię okryła i szczotkę pochwyciwszy, żwawo, starannie rozpoczęła robotę wymiatania i oczyszczania pokoju. W chwili właśnie gdy nisko schylona szczotką wydobywała spod sprzętów sporą kupę śmiecia, Szyszkowa, z chlebem i solniczką w ręku, znowu w drzwiach przepierzenia stanęła.

– A toż co? A toż na co? Jezus, Maria! zamiotłam dziś przecież mieszkanie, uprzątnęłam, pyły starłam, a ty znowu zamiatasz! Śmierć, utrapienie, nieszczęście, zguba! Po cóż ty to robisz? I po cóż ty to robisz? No, i dlaczego ty to robisz? Dlaczego? dlaczego?

– Dlatego, moja mamo, że nie lubię brudów w mieszkaniu!"


Ponieważ nienawidzę brudu, niedoskonałości, braku ograniczeń, rozlewania się, nakładania, flaków i zbyt dobrej, zbyt szczegółowej pamięci.


Jędza w ciekawy sposób ujmuje też postać głównej bohaterki, która stara się być za wszelką cenę niezależna. Nawet, kiedy pojawia się w jej życiu mężczyzna, który proponuje jej utrzymanie, nic się nie zmienia. I to jest fajne.

czwartek, 20 sierpnia 2009

Spal

Ponieważ wszystko było masowe, stało się prostsze – mówił Beatty. – Niegdyś książki zwracały się do niewielu ludzi, rozproszonych tu i ówdzie. Mogły sobie pozwolić na odrębność. Świat był obszerny. Ale potem świat stał się pełen oczu, łokci i ust. Podwójny, potrójny, poczwórny wzrost zaludnienia. (…)

Przede wszystkim spokój, Montag. Daj ludziom konkursy, które można wygrywać pamiętając słowa popularnych przebojów, nazwy stolic stanowych i ile kukurydzy wyhodowano w Iowie w ubiegłym roku. Napchaj ich niezapalnymi faktami, wbij w nich tak cholernie pełno suchych faktów, żeby czuli się nasyceni i niebywałe “zdolni” posiadając taką wiedzę. Wtedy będzie im się zdawało, że myślą, i będą mieli poczucie ruchu nie poruszając się. I będą szczęśliwi, ponieważ fakty tego rodzaju nigdy się nie zmieniają. Nie dawaj im żadnego śliskiego materiału w rodzaju filozofi czy socjologii, by wiązała te fakty. W ten sposób osiąga się tylko melancholię. Człowiek, który potraf rozłożyć na części ścianę telewizyjną i złożyć ją z powrotem, a większość ludzi w dzisiejszych czasach to potraf, jest szczęśliwszy od tego, który usiłuje obliczyć, zmierzyć i rozwiązać zagadkę wszechświata, bo tego nie da się obliczyć i rozwiązać, a człowiek czuje się potem tylko diabelnie przygnębiony i samotny.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

To fala...

Moje:
- uderzanie piłką o ścianę szkoły podstawowej obok domu (całymi dniami)
- słonecznik, miliony łupek pod nogami jak galaktyki
- mostek na rzece, której nazwy nikt nie kojarzy, może nie ma nazwy, może to tylko lokalny dopływ Bogacicy. Na mostek, ceglany mostek chodziło się poznawać ludzi płci innej, patrzeć kto przejeżdża, kto nowy.
- motorower firmy Romet. Przedmiot pożądania, kiedy mogło się jeździć na nim jedynie pomiędzy rodzicami. Miejsce na baku zarezerwowane dla brata. Wysłużony, oddany do zabawy już nie ekscytował. Jeździliśmy nim w kółko po boisku, aż komuś pomylił się hamulec ze sprzęgłem.

cdn.

piątek, 7 sierpnia 2009

Epizod - któego j

Cierpiący w końcówce życia na chorobę psychiczną Nietzche rankiem 3 stycznia 1889 roku wychodząc z domu położonego nieopodal Piazza Carlo Alberto w Turynie zobaczył dorożkarza okładającego batem swego konia. Z przeraźliwym wrzaskiem ruszył przez plac i uwiesił się zwierzęciu na szyi. Zaraz potem stracił świadomość. Kiedy ocknął się w swoim mieszkaniu, nie był już sobą. Dotkniętego obłędem Nietzschego pilnie przewieziono do kliniki dla nerwowo chorych w Bazylei.

środa, 15 lipca 2009

Sen sprzed 20 lat

Stopy dinozaura. Leżę pod łóżkiem z bratem. Ukrywamy się. Nagle widzę wielką stopę dinozaura ze zrogowaciałymi paznokciami. Konsekwencja nie obejrzanego parku Jurassic. Nauczka taka, że trzeba doświadczać i przepracowywać a nie kisić i wyobrażać sobie.